W dniach 15-19 kwietnia odbyła się trzecia edycja imprezy z serii Power Tour, czyli trwających tydzień pokazów i seminariów, prowadzonych przez czołowych światowych zawodników. Impreza odbywa się dzięki inicjatywie pana Tadeusza Zarębskiego - właściciela Fitness Authority i wydawcę polskiej edycji Muscular Development, który jest, niezaprzeczalnie, wielkim pasjonatem kulturystyki.
Pierwszy Power Tour odbył się w 2006 roku. Choć w pierwszej edycji imprezy postawiono przede wszystkim na polskich zawodników, takich jak Bogdan Szczotka, Arkadiusz Szyderski i Radosław Słodkiewicz, gościem specjalnym był Amerykanin Joe Ladnier, wielokrotny mistrz świata w trójboju siłowym, startującym również w kulturystyce. Nieco inaczej wyglądała obsada na Power Tour 2 w ubiegłym roku, gdyż obok Radka i Arka (oraz Roberta Piotrkowicza na imprezie w Warszawie) do Polski zawitał również Frank McGarth z Kanady.
Jednakże poprzednie dwie edycje Power Tour wypadły blado pod względem obsady, porównując ją z imprezą, jaka miała miejsce w tym roku. Zaraz po zakończeniu FIBO, największych europejskich targów poświęconych kulturystyce, fitness i wellness odbywających się w Essen - zaproszeni zawodnicy przyjechali do Polski. Choć trzeba przyznać, że zamiast "zawodnicy" lepszym określeniem byłoby "ikony kulturystyki": Flex Wheeler (wielokrotny zwycięzca Arnold Classic, wielokrotny medalista zawodów Mr Olympia), Evan Centopani (zwycięzca 2007 NPC National Championships w kategorii Overall), Vinny Galanti (Pro Division Athlete), Joe Ladnier (wielokrotny mistrz świata w trójboju siłowym), Arkadiusz Szyderski (wicemistrz świata 2007 w najcięższej kategorii) i Radosław Słodkiewicz (mistrz Europy w kulturystyce).
Zanim przejdę do rzeczy, należy się kilka słów wyjaśnienia, czym właściwie jest Power Tour. Mówiąc ogólnie, jest to impreza, dzięki której miłośnicy kulturystyki i żelaznych sportów mogą poznać osobiście zawodników najwyższej klasy. Dzięki Power Tour 3 każdy miał okazję do porozmawiania z Fleksem Wheelerem, zrobienia sobie zdjęcia z Evanem Centopanim czy zdobycia autografu od rekordzisty świata w wyciskaniu sztangi leżąc, Joe Ladniera, nie wspominając już o możliwości zadawania pytań mistrzom na zorganizowanych seminariach, podczas których zawodnicy opowiadali o wszystkich tematach związanych z kulturystyką: o prawidłowym treningu, odżywianiu i suplementacji. Dodatkowo, Power Tour to konkursy wyciskania sztangi leżąc, w których udział może wziąć każdy, kto tylko czuje się na siłach.
Dzień 1. - 15 kwietnia
Pierwszego dnia impreza rozpoczęła się w Tychach. Zanim zawodnicy podjechali pod sklep na ulicy Ustronnej, pod drzwiami zdążył zgromadzić się już spory tłum ludzi. Mimo braku ładnej pogody rozstawiono ławkę i resztę sprzętu do wyciskania, na którym zaczęli rozgrzewać się startujący. Ponieważ "Fitness Authority" ufundowało pokańşne nagrody (za pierwsze miejsce suplementy o wartości 3000 zł), do Tychów zajechało kilku naprawdę silnych chłopaków. Konkurs był rozgrywany, podobnie jak w ubiegłym roku w Gdańsku, w dwóch kategoriach: do 100 kg i powyżej 100 kg wagi. Na początku bardzo nieśmiało, póńşniej z większym poczuciem pewności siebie, zgromadzony tłum zaczął dopominać się o autografy i zdjęcia z zaproszonymi gośćmi. Kiedy każdy dostał to, co chciał, a konkurs wyciskania skończył się, impreza została przeniesiona na siłownię, gdzie zrobiono wspólny trening.
Dzień 2. - 17 kwietnia
Po Tychach nadszedł czas na Gdynię. Ponieważ impreza została tak zaplanowana, by Amerykanie mogli odpocząć po podróży z Niemiec, 18 kwietnia był dla nich dniem wolnym. Pamiętając o słowach Joe, który w ubiegłym roku zdradził, że chciałby zobaczyć prawdziwy stary zamek, pojechali na wycieczkę do Malborka. Nazajutrz Power Tour przeniósł się do Gdyni. Jednak zanim cała ekipa pojechała do Centrum Sprzedaży Odżywek, odwiedzili oni magazyny "Fitness Authority" i redakcję "Muscular Development", zahaczając jeszcze w międzyczasie o restaurację. Niestety, tym razem pogoda w ogóle nie dopisała, gdyż przez cały czas trwania imprezy padał deszcz i wiał zimny wiatr. Z tego powodu zamiast przed sklepem, impreza odbyła się wewnątrz, ku zgrozie właściciela. Ku zgrozie, ponieważ ludzi było tak dużo, że musieli wchodzić do budynku grupkami - jedna grupa wyszła i dopiero wtedy wchodziła następna. Nie zmienia to jednak faktu, że ludzi było tak dużo, że w sklepie ciężko było się poruszać. Szkoda, że pogoda wymusiła przeniesienie imprezy pod dach, na dworze impreza przebiegłaby znacznie sprawniej.
Dzień 3. - 18 kwietnia
Trzeciego dnia odbyło się seminarium, czyli zorganizowane w sali kinowej w Rypinie spotkanie publiczności ze sportowcami. Miało to nieco bardziej oficjalny charakter niż luńşna rozmowa na ulicy, jednak nie przeszkodziło to publiczności w formułowaniu najdziwniejszych, dręczących ich pytań z dziedziny treningu, suplementacji i odżywiania. Wszystko to zostało zaaranżowane bardzo skrupulatnie i sprawnie przez Maćka Tuchalskiego, który z roku na rok jest coraz lepszym organizatorem. Pytania i odpowiedzi były na bieżąco przekładane przez Pawła Kaczmarka, który w odróżnieniu od innych tłumaczy ma spore pojęcie o kulturystyce - dzięki temu tłumaczenie szło bardzo sprawnie i bez zbędnego jąkania się.
Dzień 4. - 19 kwietnia
Ostatni, czwarty dzień Power Tour odbył się w Toruniu w sklepie Profesjonalista. Niestety i tym razem pogoda nie była rewelacyjna, jednak nie przeszkodziło to w sprawnym zorganizowaniu imprezy. Podobnie jak w Tychach, tak i tutaj odbył się konkurs wyciskania sztangi leżąc. Co ciekawe, zawody wygrał ten sam sportowiec, który wygrał konkurs na Śląsku, wyciskając 245 kg. Kiedy było już po wszystkim, pozostało jedynie pożegnać się z gośćmi, którzy pojechali do Warszawy, gdyż następnego dnia odlatywali stamtąd do domów. I choć każdy w pewnym momencie miał już dość wysiłku towarzyszącemu Power Tour, w szczególności długich i uciążliwych podróży samochodem, to na sam koniec słychać było jedynie podziękowania i deklaracje, że chętnie odwiedziliby jeszcze raz Polskę, jeśli nadarzy się ku temu okazja. A powinna, gdyż wszystko wskazuje na to, że w przyszłym roku czeka nas Power Tour 4.
Co o Power Tour 3 mówili zaproszeni goście?
P.K.: Evan, jak podoba ci się Power Tour? Co myślisz o tej imprezie?
Evan Centopani: Muszę przyznać szczerze, że to świetna zabawa. Dla mnie to okazja, by zobaczyć Polskę. Byłem już wcześniej w Europie i staram się wykorzystać każdą okazję, by poznać ją lepiej. A sam Tour to świetna rzecz, to dla mnie doskonała możliwość promowania swojej osoby, co jest niezmiernie ważne w kulturystyce. Dzięki temu mogę nagłośnić swoje nazwisko także poza terenem Stanów Zjednoczonych. Spotykam się z fanami, zawieram przyjańşnie, to naprawdę świetna zabawa. Natomiast urzekło mnie jedno: w Europie jest bardzo dobre jedzenie, porównując to z tym, co można kupić w USA. Jednak w żadnym zakamarku Starego Kontynentu nic nie może równać się z polską kuchnią, która jest po prostu znakomita. Odkąd tu przyjechałem, ciągle coś jem!
P.K.: Joe Ladnier, najsilniejszy człowiek świata! Jak podoba ci się Power Tour? Jesteś w Polsce już nie pierwszy raz?
Joe Ladnier: Nie nazwałbym się najsilniejszym na świecie. Może dwadzieścia lat temu taki przydomek mógł do mnie pasować, teraz mogę być co najwyżej "byłym" najsilniejszym człowiekiem na świecie. Jestem w Polsce już trzeci raz dzięki zaproszeniu Teda (Tadeusza Zarębskiego - przyp. red.), miałem przyjemność brania udziału we wszystkich trzech edycjach Power Tour. Nie ukrywam, że jest to dla nas strasznie męczące, ale wysiłek jest w pełni rekompensowany dzięki całej otoczce, jaka towarzyszy tej imprezie. Powiem ci, że uwielbiam Polaków - to wyjątkowo przyjańşni i sympatyczni ludzie. Polska jest również bardzo pięknym krajem. Na przykład moim marzeniem było zobaczyć prawdziwy stary zamek. Ted zrobił mi niespodziankę i zabrał nas do zamku w Malborku! Muszę przyznać, że ten gigant naprawdę zrobił na mnie wrażenie!
P.K.: Vinnie, jesteś w Polsce po raz pierwszy. Powiedz mi, czy zawieziesz do domu dobre, czy raczej złe wspomnienia?
Vinnie Galanti: Tak, jestem w Polsce po raz pierwszy i na pewno nie mogę powiedzieć, że wezmę ze sobą jakiekolwiek złe wspomnienia! Polska to wspaniały kraj, a Power Tour to świetna impreza, dlatego sam doskonale się tutaj bawię. Polacy są bardzo przyjańşni - dziś kończę 41 lat i nawet nie spodziewałbym się, że zorganizują mi małe przyjęcie-niespodziankę!
P.K.: Powiedz mi, co w takim razie zapamiętasz z wycieczki po naszym kraju?
Vinnie Galanti: Przede wszystkim jedzenie! Szkoda, że w Stanach nie ma takiego! A na poważnie, macie tutaj rewelacyjne krajobrazy. Byłem już w kilku różnych miejscach na świecie, ale Polska naprawdę ma przepiękne pejzaże. Mam nadzieję, że będę miał jeszcze okazję przyjechać tutaj w przyszłości, chociaż raz. Może na Power Tour 4? Ten wysiłek jest tego wart!